Fotografia natychmiastowa – historia zamknięta w jednej odbitce

Fotografia natychmiastowa. Aparat Fujifilm Instax Mini
Tekst przeczytasz w: 3 Min

Fotografia natychmiastowa przeżywa renesans. Jako fanka popularnych dziś polaroidów postanowiłam zgłębić ich temat.

Spis treści:

Polaroid 3X-70. Nie pozwoli Ci się zatrzymać. Nagle, gdziekolwiek zerkniesz, zobaczysz zdjęcie…

Naciskasz czerwony przycisk. Dzzzz… trach… i masz. Widzisz, jak zdjęcie się rodzi, nabiera kolorów, staje się coraz wyraźniejsze – w kilka minut później masz odbitkę prawdziwą jak życie. Wkrótce zaczynasz robić zdjęcia jak karabin maszynowy – nawet co półtorej sekundy – szukając nowych ujęć i od razu otrzymując odbitki. Ze swobodą, z jaką płynie przez życie, SX-70 staje się częścią Ciebie…

Reklama firmy Polaroid z 1975 roku [źródło: Susan Sontag, O fotografii]

Historia polaroidów w pigułce

Początki fotografii natychmiastowej sięgają 1947 roku, gdy firma Polaroid wprowadziła na rynek aparat „Land Camera”. Był innowacją, bowiem wywoływał błyskawicznie czarno-białe zdjęcia. Już w latach 60. pojawiła się możliwość wykonania kolorowych odbitek. Rozwijanie tej technologi przyczyniło się do popularyzacji fotografii amatorskiej. Mimo dużego zainteresowania aparatami natychmiastowymi wynalazek nie przetrwał ekspansji fotografii cyfrowej. Produkcję polaroidów początkowo wstrzymano w latach dwutysięcznych. Gdy minął kryzys firma wróciła na rynek, a fotografią natychmiastową zaczęły interesować się też inne marki.

Polaroidy wracają do łask

Moda na vintage wciąż trwa. Coraz częściej korzystamy z ziarnistych filtrów odtwarzających kolory z klisz. Odważniejsi próbują fotografii analogowej, ucząc się skupienia podczas wykonywania zdjęcia i chwaląc sobie ograniczenie do 36 klatek na filmie. Na fali tego trendu ponownym zainteresowaniem cieszy się fotografia natychmiastowa, która umożliwia wywołanie odbitki od razu po jej zrobieniu. Co jest atrakcyjnego w polaroidzie? Z pewnością zachęca nas posiadanie fizycznej odbitki, bez konieczności podłączania dodatkowego sprzętu czy korzystania z ciemni. Ta fotografia będzie jedyna w swoim rodzaju, niemożliwa do powielenia. Z powodu wykorzystania lampy błyskowej na pewno nie będzie perfekcyjna. Czasem wyglądać będzie amatorsko, jednak gdy na co dzień widzimy wyidealizowane zdjęcia z Photoshopa ten polaroid może być dla nas zachwycający.

Fotografia natychmiastowa
Fotografia natychmiastowa – historia zamknięta w jednej odbitce. Foto Justyna Grochowska

Tylko jedna sztuka

Mamy zatem jedną odbitkę. Co możemy z nią zrobić? Popularnym sposobem jest wieszanie polaroidów na ścianach poprzez taśmy, linki i żabki czy na specjalnie przygotowanych do tego tablicach. Zdjęcia można umieścić też w narożnikach w klasycznym albumie lub w jego kieszeniowej wersji dostosowanej do rozmiaru wydruków. Często odbitki z racji swoich wymiarów znajdują miejsce w portfelach i towarzyszą nam podczas codziennych zmagań. Ten mały obrazek może być też miłym prezentem dla bliskiej osoby. Zdecydowaną zaletą polaroidowych wydruków jest możliwość pisania na ramkach, dzięki czemu w łatwy sposób zaznaczymy datę wykonania lub upiększymy zwykłą oprawkę.

Fotografia natychmiastowa
Fotografia natychmiastowa – historia zamknięta w jednej odbitce. Foto Justyna Grochowska

Odrobina less-waste

Wszystko, co dobre szybko się kończy. Dotyczy to również wkładu do filmu. Puste pudełko można jednak wykorzystać w zaskakujący sposób. Będzie doskonałym materiałem na małą ramkę na zdjęcie lub kasetkę, do której można schować wykonane fotografie. Szczególnie sprawdza się to wtedy, gdy jesteśmy w podróży i nie chcemy, by nasze obrazki się zniszczyły. Fotografia natychmiastowa dla jednych jest ciekawą formą wyrazu, dla innych jest drogą zabawą. Trzeba jednak przyznać, że ma w sobie coś niezwykłego. W dobie aparatów cyfrowych i możliwości powielenia zdjęcia niezliczoną ilość razy możemy przyznać rację Susan Sontag, która uważała, że polaroid powtarza zasadę dagerotypu: „Każda odbitka jest niepowtarzalna”.

6 Replies to “Fotografia natychmiastowa – historia zamknięta w jednej odbitce”

  1. Ostatnio polubiłam instaxy. Niby efekty nie są powalające, ale mają w sobie „to coś”, które sprawia, że chce się tym fotografować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *