Spontaniczność jest czasem lekarstwem dla duszy. I taka właśnie była ostatnia sesja portretowa z Grażynką.
Pandemia nie jest dla mnie czasem szczególnie kreatywnym. Siedzenie w domu raczej przytłacza niż relaksuje, a pomysły na zdjęcia są niżej od pomysłów na obiad na liście priorytetów. Czasem jednak trzeba wziąć się w garść, wyjść do ludzi i zacząć robić to, co się kocha z uśmiechem na ustach.
Spotkały się dwie fotografki…
… i zostały modelkami dla siebie nawzajem. Z Grażynką znamy się z uczelni – obie studiujemy fotografię. Czasem bywa tak, że chcemy zrobić kilka portretów, przetestować jakąś technikę, której efektów nie jesteśmy w stanie w stu procentach przewidzieć. Wtedy na pomoc przychodzą znajomi i ich podobne zrozumienie naszych fotograficznych problemów oraz umiejętność pracy po naszej stronie obiektywu. To zdecydowanie pomocne, gdy nie czujemy presji co do szybkości pracy czy uzyskania zadowalającego efektu za pierwszym razem.
Sesja portretowa na spontanie
Umawiając się na spotkanie wiedziałyśmy tylko, że chcemy zrobić coś na sportowo w okolicach mostu. Nie opracowywałyśmy moodboardów i nie specjalnie nie szukałyśmy inspiracji. Postanowiłyśmy, że całą stylizację dobierzemy już na miejscu. Moja modelka wytypowała kilka zestawów ubrań ze swojej szafy, z których wybrałam ten konkretny. Był najbardziej letni i sportowy – pasujący do mojej mglistej wizji tych zdjęć.
Ostatnie promienie słońca
Mam niezrozumiałe zamiłowanie do miejsc brzydkich. Takich, które raczej omijane są szerokim łukiem. Pewnie gdybym była zwykłym spacerowiczem też stroniłabym od takich lokalizacji, jednak sesja portretowa to coś zupełnie innego. Lubię kontrast pomiędzy piękną modelką a brudną, obdrapaną scenerią. Dziwne hobby, nikt nie zrozumie. Postępując zgodnie z tą zawiłą logiką wybrałam nadwiślańskie bulwary na tło naszych zdjęć.
Początkowo przerażał mnie fakt, że fotografujemy w pełnym słońcu. Ostre światło nigdy nie było moim sojusznikiem, jednak zostałam pozytywnie zaskoczona. Zdjęcia pokazują pełnię lata, za którą za chwilę będziemy tęsknić. Udało nam się załapać te ostatnie promienie słońca. Niedługo potem zaczęły się nieustające deszcze, które jak na razie są naszą codziennością.